Poczułem, jak Nikolas bierze mnie w ramiona i bez żadnego
wysiłku podnosi do góry. Objąłem go za szyję, wtuliłem bok w ciepłą pierś,
unoszoną niespokojnym oddechem. Z pomrukiem przyjemności wsłuchałem się w
kojący odgłos bicia serca. Skoro należało do mnie, to chciałem poznać wszystkie
jego tajemnice. Sprawić, by wraz z moim wystukiwało harmonijną melodię miłości,
której będziemy słuchać do końca naszych dni.
Zdawałem
sobie sprawę, że Nikolas niesie mnie do sypialni w wiadomym celu, ale nie
miałem najmniejszego zamiaru protestować. Zarumieniony, ukryłem twarz w
zagięciu między ramieniem a szyją. Chciałem być jak najbliżej tego mężczyzny,
zespolić się z nim w jedność. Pragnąłem – zarówno jego hardej duszy, jak i
silnego, upajającego moje zmysły ciała. Po raz pierwszy w życiu byłem gotowy
oddać się komuś bez reszty, zaufać w pełni, nie myśląc o konsekwencjach.
Czyżbym odnalazł opiewaną przez poetów drugą połowę swojej duszy? Dlaczego
akurat ten z pozoru chłodny i wyzuty z uczuć biznesmen, tak nieodparcie mnie
pociągał?
Poczułem,
jak łóżko ugina się pod ciężarem naszych ciał. Leżałem na plecach, patrzyłem na
niego nieśmiało spod rzęs, odwaga jak zwykle gdzieś przepadła. Nikolas ułożył
się na boku i nie spuszczał ze mnie gorejących, czarnych oczu. Nie wiadomo
jakim cudem, koszula na jego piersi była rozpięta i rozchylona na boki,
ukazując zniewalający widok – gładkie, lśniące mięśnie pokryte ciemnymi
loczkami, tworzącymi odwrócony trójkąt, którego najdłuższe ramię znikało w
spodniach. Oblizałem się odruchowo, wędrując wzrokiem wzdłuż tej apetycznej
ścieżki. Zagryzłem dolną wargę na widok nabrzmiałej męskości, doskonale
widocznej w dopasowanych spodniach Nikolasa.
- Chcesz
dotknąć? – zapytał ochrypłym z emocji głosem. Najwyraźniej musiałem wyglądać na
strasznego desperata, co to od dawna nie widział z bliska męskich portek.
- Och…
Ja… - Potwornie się zawstydziłem. Miałem ochotę dziecinnym zwyczajem schować
się pod kołdrę. Kompletnie straciłem głowę i nie wiedziałem, co robić. Niczym
dziewica w noc poślubną wytrzeszczałem tylko oczy, cicho posapując.
- Daj
rękę. – Niespodziewanie ujął moją drżącą dłoń i położył zdecydowanym ruchem na
sobie. Okrążył apetyczne mięśnie klatki piersiowej i potarł swoje sutki, które
natychmiast stwardniały niczym dwa małe kamyczki.
- Och…
- zdołałem jedynie wydusić, zaciskając uda. Odniosłem wrażenie, że jego skóra
wysyła elektryczne wyładowania, od których zaraz spłonę.
- To
nie jest takie trudne… - zamruczał i poprowadził moje palce wzdłuż fascynującej
ścieżki aż do zapięcia spodni. Bez uprzedzenia uniósł rękę i zacisnął na swojej
nabrzmiewającej męskości. Wydarł z naszych piersi przeciągły jęk. – Wszystko
twoje, do wykorzystania w dowolny sposób. – Wyszczerzył do mnie drapieżnie zęby
w szelmowskim uśmieszku. Włosy na karku dosłownie stanęły mi dęba i… nie tylko
włosy. Penis boleśnie się wyprężył. Poruszyłem niespokojnie biodrami i
rozsunąłem nogi, co bynajmniej nie uszło uwadze niezmiernie zadowolonego z
siebie Diabła Ho. Niemal widziałem wyrastające na jego głowie rogi. Drań ledwie
zaczął, a ja już byłem na skraju wybuchu. Zaciskał rytmicznie moją dłoń na
swoich genitaliach. Ogarnęła mnie gorączka, spragnione dotyku ciało zaczęło się
prężyć, choć przecież to nie ja byłem pieszczony. Oddychałem coraz szybciej i
głośniej. Zacząłem się obawiać, że niczym nastolatek zwyczajnie spuszczę się w
majtki, zanim dojdzie do czegokolwiek.
- P-
przepraszam… chyba… - wyjąkałem, patrząc na niego bezradnie. Bawił się mną
niczym wytrawny wirtuoz swoim instrumentem, wygrywając pełną pasji melodię na
wygłodniałym, niedoświadczonym ciele. Dostrzegłem, jak niewielkie iskierki w
jego oczach zamieniają się w prawdziwe płomienie. Biodra same uniosły się do
góry, pożądając bliższego kontaktu. – Nikolas… - zaskomlałem.
- Już
dobrze… Wszystkim się zajmę… - Pocałował mnie tak namiętnie, że z wrażenia
zakręciło mi się w głowie. Rozpiął moje, a chwilę potem również swoje spodnie.
Opuścił je nieco, więc mogłem wreszcie zobaczyć bordowego od napływającej
gwałtownie krwi członka i napięte jądra. Sam byłem w identycznej sytuacji. Gdy
jednak zauważyłem, z jakim głodem na mnie patrzy, speszony, zacząłem się
odruchowo wycofywać. Gdzieś na skraju świadomości przyczaił się lęk.
- Może
nie powinniśmy… - Bałem się tego, co miało nastąpić, a jednocześnie gorąco
pragnąłem osiągnąć spełnienie właśnie z nim. Wymazać wszystkie złe wspomnienia.
- Nie
bój się. – Złapał zębami za moje ucho i wkręcił do środka język. Zadrżałem z
przyjemności. Omal nie doszedłem. Nie miałem pojęcia, że jego wnętrze było tak
wrażliwe. – Pozwól się dotknąć, Kwiatuszku.
- Taak…
Proszę… - wychrypiałem i smukłe, długie palce zaczęły swoją wędrówkę po moich
jądrach, badając z uwagą ich fakturę i sprężystość. Drażniły, naciskały,
prowokowały. Mogłem już tylko sapać coraz głośniej i głośniej, niejedna
lokomotywa mogłaby mi pozazdrościć. Wprawne ręce Nikolasa przeniosły się na
pulsującego członka, pieszcząc go posuwistymi ruchami. – Chcesz mnie wykończyć,
draniu? – wystękałem. – Skończ te tortury!
- Zaraz
tam tortury. – W odpowiedzi ukąsił mnie w szyję, doskonale wiedział, jak trafić
w najczulszy punkt. Wyprężyłem palce u stóp.
- Aaa…
- zapiszczałem, a moje lędźwie zapłonęły.
-
Cokolwiek zechcesz… - Zadowolony diabeł widząc, co się dzieje, objął dłonią
nasze penisy i zaczął je pieścić z zapamiętaniem. Spodnie zniknęły jak
zaczarowane. Nie byłem świadomy, kiedy je ze mnie ściągnął razem z majtkami.
Rozpalony do czerwoności rozsunąłem uda najszerzej jak umiałem. Pragnąłem już
wyłącznie wyzwolenia. – Krzycz dla mnie… Pokaż, jak ci dobrze…
- Nigdy w życiu… - uniosłem się idiotyczną dumą. No cóż,
Stokrotek zawsze pozostanie Stokrotkiem, choćby nie wiem co. ,,Nigdy nie mów nigdy” to całkiem fajne przysłowie. Chichocze i
pokazuje ci język w najmniej odpowiedniej chwili.
– Hm…
Och… Oooh… - jęczałem już po kilku sekundach, ulegle poruszając biodrami w rytm
ruchów mężczyzny. Cały świat zniknął w jednym krótkim rozbłysku. – Nikooolaaass…
- darłem się na całe gardło, spuszczając się na elegancką, haftowaną pościel.
***
Obudziłem
się głodny niczym stado wilków, w niemożliwie skłębionej pościeli. Rozejrzałem
się nieco oszołomiony. Nie ma to jak miłosny zawrót głowy. Sypialnię, w
której się znajdowałem, po raz pierwszy w życiu widziałem na oczy. Pokój był
przepiękny, umeblowany w starym stylu, pełen antyków i chyba większy od całego
piętra w moim rodzinnym domu. Przejrzałem się w pękatej szafie z lustrem.
Siedziałem na łóżku z rzeźbionymi kolumienkami jak jakiś młody panicz,
nieprzyzwoicie rozczochrany i ze śladami ukąszeń na szyi. Wyglądało na to, że
spełniły się zboczone sny moich koleżanek z pracy. Jak ja teraz ukryję przed
nimi te malownicze siniaki?
- Nosz
cholera i tyle… - westchnąłem, przewracając oczami. Spuściłem nogi, zanurzając
stopy w nieziemsko puszystym, beżowym dywanie. – Ja pier… - kwiknąłem, bo
okazało się, że koszulkę, owszem, miałem na chudym grzbiecie, za to już tyłek
zupełnie goły. Przypomniałem sobie wszystkie bezeceństwa, które wyprawiałem
poprzedniego dnia przy entuzjastycznym udziale Nikolasa. Rzuciłem spłoszonym
okiem dookoła. Po spodniach ani śladu.
- Łaaa…
- wrzasnąłem, potykając się o kudłacza i lądując malowniczo na brzuchu z
wypiętym kuprem. Koszulka podjechała mi pod pachy. Za moimi plecami trzasnęły
drzwi. Może jednak nie powinienem wstawać dzisiaj z łóżka? Było całkiem
przytulne i bezpieczne.
-
Przyniosłem ci ubranie… Hm… Khe… Khe… - Nikolas nagle się rozkasłał. – Ćwiczysz
coś dziwnego czy może czekasz na okazję? – W jego głosie zabrzmiały
niepokojące, niskie nutki.
-
Spadaj, zboczylu! – pisnąłem cieniej, niż miałem zamiar i dałem nura na łóżko,
nakrywając się kołdrą. Ciemność widzę, ciemność. I niech tak jak najdłużej tak
zostanie. Miałem ochotę umrzeć ze wstydu.
- Nie
szalej, Kwiatuszku, już sobie idę. Zostawiam ci ubranie na zmianę. – Usłyszałem
szelest. – Swoją drogą, ten wypięty tyłek pewnie będzie śnił mi się po nocach.
Wyglądał niezmiernie zachęcająco, niczym szeroko otwarta brama do nieba –
zachichotał, po czym wyszedł.
I jak
tu lubić tego piekielnego drania? Zero romantyzmu, jedynie prostackie teksty o
dupie Marynie. A ja przez moment wziąłem go za wyśnionego kochanka! Do końca mi
odbiło. Seks był definitywnie niezdrowy na głowę, kiedy co innego rosło, szare
komórki się kurczyły. Dobrze, że chociaż przyniósł spodnie. Wyjrzałem
dyskretnie spod kołdry. Złapałem za leżące na stołku ubranie i pędem rzuciłem
się do widocznej na lewo łazienki. Brzuch zaczął wydawać dziwne odgłosy, chyba
przypomniał sobie, że poprzedniego wieczora nie dostał obiecanej kolacji.
***
Kiedy
wszedłem do małej jadalni, prawdopodobnie przeznaczonej na posiłki w rodzinnym
gronie, Nikolas siedział nienagannie ubrany w szykowny garnitur i czytał
najnowszą prasę, popijając kawę. Na stole, zastawionym najprawdziwszą angielską
porcelaną w różyczki, pyszniły się jagodzianki, złociste naleśniki polane
syropem klonowym, jajka na miękko i parówki. Przełknąłem ślinę. W pobliskiej
kuchni krzątała się gosposia.
-
Dobry… - wydukałem i usiadłem naprzeciwko. Nie wiedziałem jak się zachować.
Poczułem, że czerwienieję. Po tym co robiliśmy, trudno było jakoś wrócić do
codzienności. Złożył gazetę i uśmiechnął się ciepło, a moje serducho zrobiło
fikołka.
- Jedz,
odwiozę cię potem do domu. Mam kilka spotkań biznesowych. – Podsunął mi michę z
kiełbaskami. – Jestem marnym gospodarzem, pozwoliłem ci głodować.
- Widać
coś innego było dla ciebie ważniejsze – rzuciłem z przekąsem, napychając sobie
niekulturalnie policzki. Zmieszałem się, kiedy zawiesił wzrok na mojej szyi.
- Dla
nas obu, Lutek, dla nas obu. - Puścił do mnie oczko. – Podobało mi się, jak
krzyczałeś moje imię, mój namiętny Kwiatuszku. – Złośliwy diabeł miał z tego
ewidentną radochę. Po jakie licho tak darłem paszczę? Wiedziałem, że będzie mi
to wypominał.
- Tak
się na mnie pchałeś, że uderzyłem się w palec, więc nie rób takiej zadowolonej
miny Kocura-Zdobywcy. - Próbowałem zmanipulować drania, naiwnie mając nadzieję,
że chociaż zachwieję jego pewnością siebie. Podparł rękami świeżo ogolony
podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Jego niski głos trafił na samo dno
mojej duszy.
-
Kocham cię. – Przełknąłem głośno ślinę, omal się nią nie dławiąc. – Bardzo… -
Zaliczyłem zupełny opad szczęki. Przez chwilę trwałem w bezruchu, nie śmiejąc
nawet drgnąć. On tak naprawdę myśli? Nie potrafiłem w to uwierzyć. On
rzeczywiście darzy mnie uczuciem? Zwykłego pielęgniarka z niewyparzoną buzią i
skłonnością do niemądrych wyskoków? Spędziłem z nim noc, pozwoliłem, żeby mnie
dotykał w możliwie najintymniejszy sposób, ale to nie to samo, co deklaracja
uczuć.
-
Nikolas… My do siebie nie pasujemy… Wiesz o tym, prawda? – Zacząłem ostrożnie.
- Wiem
co czuję, nie jestem dzieckiem. Pragnę cię, chcę, abyś ze mną zamieszkał… - Był
bardzo poważny, nie spuszczał oczu z mojej twarzy. Notował każde jej drgnienie.
Czytał we mnie jak w otwartej książce. – Czego się tak obawiasz? Odpowiem na
każde rozsądne pytanie. – Wziął mnie za rękę i splótł nasze palce ze sobą,
jakby się obawiał, że wstanę i bez słowa ucieknę.
-
Dlaczego zmusiłeś Kozłowskiego i Jasia do przyprowadzenia mnie na biznesowe
spotkanie? Dlaczego interesuje cię moja rodzina? – Rzuciłem bombą i czekałem,
co z tego wyniknie. Skłamie czy nie? Tak bardzo chciałem, by okazał się godny
zaufania. Zacisnąłem drugą dłoń na kolanie, aż zbielały mi kostki palców.
- To
długa i nieprzyjemna historia – westchnął. – Jesteś niezłym obserwatorem i masz
rację. Przyjeżdżając do Polski, miałem do tego powód, bynajmniej niezwiązany z
moją pracą. Pamiętasz, jak wkurzyłem się, kiedy wszedłeś do mojego gabinetu?
- Tak,
oglądałem wtedy zdjęcie twojej siostry. Nigdy o niej nie wspominałeś –
odezwałem się łagodnie. Widziałem, że moje pytanie go zasmuciło i zdenerwowało.
– Jeśli mamy stworzyć związek na poważnie, nie możemy mieć przed sobą tajemnic.
- Nie
chciałem ci o tym mówić z wielu powodów. Historia Nataszy stawia w złym świetle
zarówno moją , jak i twoją rodzinę. Ale masz rację, powinieneś o tym wiedzieć…
,,Natasza
była ode mnie sporo młodsza. Kiedy się urodziła, ja miałem 10 lat. Moi rodzice
zawsze byli konserwatywni, wymagający i surowi. Otrzymali arystokratyczne
wychowanie i tak samo traktowali swoje dzieci. Żadnych sentymentów, jedynie
zakazy, nakazy i dyscyplina. Wszystkie swoje uczucia przelałem więc na swoją malutką
siostrzyczkę. Uwielbiałem ją i rozpieszczałem. Biegała za mną niczym psiak,
towarzysząc mi wszędzie. Rodzicom niezbyt podobała się nasza zażyłość. Kiedy
Natasza miała szesnaście lat, pokłóciłem się z ojcem i wyjechałem. Dzwoniliśmy
do siebie z siostrą dość często, pisaliśmy maile. Zaangażowałem się mocno w
biznes, chcąc się w zupełności uniezależnić, otrzymałem swoją część spadku.
Miałem coraz mniej czasu dla siostrzyczki, która z dziewczynki z uroczymi
warkoczykami zamieniła się w piękną kobietę. Prawie już się nie widywaliśmy,
rzadko odbierałem od niej telefony. Chyba w końcu zrozumiała, że nie może już
na mnie liczyć. Dzwoniła coraz rzadziej. I to był błąd, którego będę żałował do
końca życia. Pieniądze, walka o pozycję przysłoniły mi to, co w życiu najważniejsze...”
Nikolas
puścił moją rękę, ukrył twarz w dłoniach. Trwał tak przez moment, a ja miałem
ochotę przerwać tę opowieść. Wspomnienia były dla niego nadal zbyt bolesne.
Jednak tego nie zrobiłem. Musieliśmy wyjaśnić wszystkie nieporozumienia między
nami, jeśli rzeczywiście chcieliśmy stworzyć trwały związek. Po chwili uspokoił
się i podjął przerwany wątek.
,,…Natasza
łaknęła uczucia, w domu nie mogła go otrzymać, zaczęła więc szukać gdzie
indziej. Rodzice, o dziwo, pozwalali jej wychodzić z koleżankami, nieraz
zostawała u nich na noc. Nie zdawali sobie sprawy, że ich oszukuje. Wcześniej
była bardzo posłuszną i oddaną córką.
W
jakimś klubie poznała chłopaka, był Polakiem, a nasza rodzina płynnie zna wasz
język i ma w tutaj wielu przyjaciół. Przebywał w USA na jakiejś studenckiej
wymianie. Zaprzyjaźniła się z nim, potem zakochała. On wykorzystał jej naiwność
i łatwowierność. Zaszła w ciążę, kiedy się o tym dowiedział, wyjechał. Nie
chciał nawet słyszeć o dziecku. Natasza załamała się, w dodatku rodzice się o
wszystkim dowiedzieli i dom zamienili w piekło. Próbowała parę razy
skontaktować się ze mną, ale nigdy nie miałem czasu na dłuższą rozmowę. Kiedy o
tym pomyślę, mam ochotę umrzeć. Nie wiedziałem wtedy, o co chodzi, nie chciała
nic powiedzieć przez telefon. Powinienem nalegać. Dopiero na pogrzebie rodzice
opowiedzieli mi całą historię.
Moja
mała siostrzyczka w końcu poroniła, prawdopodobnie przy zdrowych zmysłach
trzymało ją rosnące w łonie dziecko. Ukochany zniknął, nie miała wsparcia w
najbliższych, kiedy straciła maleństwo, całkiem się załamała i popełniła
samobójstwo. Powiesiła się na pasku od szlafroka w swojej sypialni. Tak ją
znalazła matka…’’
Podałem
mu kubek z herbatą, którą wypił jednym haustem. Opowieść faktycznie była
tragiczna. Wyobraziłem sobie, co musiała przeżywać pozostawiona sama sobie
młoda dziewczyna, w dodatku porzucona i w ciąży. Ja przynajmniej w trudnych
chwilach miałem wsparcie najbliższych, a i tak ledwo się pozbierałem. Gdyby nie
nadopiekuńcza rodzina, nie wiadomo, jakby skończyła się moja historia. Zimny
dreszcz zaczął mi pełznąć po plecach. Ogarnęło mnie jakieś niejasne przeczucie.
- Ale
jak to się ma do mojej rodziny? - zadałem pytanie, którego wcale nie miałem
ochoty zadawać.
-
Pamiętasz tego Polaka, z którym się spotykała? – Nikolas popatrzył na
mnie udręczonymi oczami. Nie miałem pojęcia, jak go pocieszyć. To, co
powiedział zaraz, uderzyło we mnie niczym grom z jasnego nieba. – Pochodził z
małego miasta w pobliżu Krakowa i miał rzadkie nazwisko – Stokrotka. Postanowiłem
spojrzeć mu prosto w podłe ślepia i sprawić, by cierpiał tak jak ona. Dość
łatwo było was odnaleźć, ale na miejscu okazało się, że w grę wchodzi co
najmniej kilku mężczyzn, dlatego zdecydowałem zaprzyjaźnić się z tobą. Chciałem
wyciągnąć potrzebne mi informacje. Zamiast tego naprawdę cię polubiłem, a
potem, ku swojemu zaskoczeniu - pokochałem. Jesteś jedyny w swoim rodzaju,
Kwiatuszku.
Zerwałem
się z krzesła, szklanka z sokiem wypadła mi z trzęsących się dłoni i rozbiła z
hukiem na drobne kawałki. Przypomniałem sobie, co na temat pobytu w USA
słyszałem od kuzynów i Przemka. Nie mogłem być bratem mordercy, to niemożliwe!
Przemek lubił seks i skakał z kwiatka na kwiatek, ale ta historia nie podpadała
pod zwykłe miłosne przygody, których rzeczywiście miał całkiem sporo. Znałem go
tyle lat i według mojej oceny nie byłby zdolny do uwiedzenia niewinnej
dziewczyny, a potem zostawienia jej na łasce rodziny z jego dzieckiem w
brzuchu.
- Cos
tu nie gra, coś tu okropnie nie gra! Jesteś pewny, że rodzice powiedzieli ci prawdę?
- A
dlaczego mieliby kłamać w takiej ważnej sprawie?? – Jego źrenice były
rozszerzone z szoku podobnie jak moje.
- To ty
powinieneś to wiedzieć! Chodź! - Wziąłem go za lodowatą rękę, a on nawet się
nie opierał. – Zaraz dowiemy się chociaż części prawdy.
…………………………………………………………
Betowała Kiyami