sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 21


  Poczułem, jak Nikolas bierze mnie w ramiona i bez żadnego wysiłku podnosi do góry. Objąłem go za szyję, wtuliłem bok w ciepłą pierś, unoszoną niespokojnym oddechem. Z pomrukiem przyjemności wsłuchałem się w kojący odgłos bicia serca. Skoro należało do mnie, to chciałem poznać wszystkie jego tajemnice. Sprawić, by wraz z moim wystukiwało harmonijną melodię miłości, której będziemy słuchać do końca naszych dni.
Zdawałem sobie sprawę, że Nikolas niesie mnie do sypialni w wiadomym celu, ale nie miałem najmniejszego zamiaru protestować. Zarumieniony, ukryłem twarz w zagięciu między ramieniem a szyją. Chciałem być jak najbliżej tego mężczyzny, zespolić się z nim w jedność. Pragnąłem – zarówno jego hardej duszy, jak i silnego, upajającego moje zmysły ciała. Po raz pierwszy w życiu byłem gotowy oddać się komuś bez reszty, zaufać w pełni, nie myśląc o konsekwencjach. Czyżbym odnalazł opiewaną przez poetów drugą połowę swojej duszy? Dlaczego akurat ten z pozoru chłodny i wyzuty z uczuć biznesmen, tak nieodparcie mnie pociągał?
Poczułem, jak łóżko ugina się pod ciężarem naszych ciał. Leżałem na plecach, patrzyłem na niego nieśmiało spod rzęs, odwaga jak zwykle gdzieś przepadła. Nikolas ułożył się na boku i nie spuszczał ze mnie gorejących, czarnych oczu. Nie wiadomo jakim cudem, koszula na jego piersi była rozpięta i rozchylona na boki, ukazując zniewalający widok – gładkie, lśniące mięśnie pokryte ciemnymi loczkami, tworzącymi odwrócony trójkąt, którego najdłuższe ramię znikało w spodniach. Oblizałem się odruchowo, wędrując wzrokiem wzdłuż tej apetycznej ścieżki. Zagryzłem dolną wargę na widok nabrzmiałej męskości, doskonale widocznej w dopasowanych spodniach Nikolasa.
- Chcesz dotknąć? – zapytał ochrypłym z emocji głosem. Najwyraźniej musiałem wyglądać na strasznego desperata, co to od dawna nie widział z bliska męskich portek.
- Och… Ja… - Potwornie się zawstydziłem. Miałem ochotę dziecinnym zwyczajem schować się pod kołdrę. Kompletnie straciłem głowę i nie wiedziałem, co robić. Niczym dziewica w noc poślubną wytrzeszczałem tylko oczy, cicho posapując.
- Daj rękę. – Niespodziewanie ujął moją drżącą dłoń i położył zdecydowanym ruchem na sobie. Okrążył apetyczne mięśnie klatki piersiowej i potarł swoje sutki, które natychmiast stwardniały niczym dwa małe kamyczki.
- Och… - zdołałem jedynie wydusić, zaciskając uda. Odniosłem wrażenie, że jego skóra wysyła elektryczne wyładowania, od których zaraz spłonę.
- To nie jest takie trudne… - zamruczał i poprowadził moje palce wzdłuż fascynującej ścieżki aż do zapięcia spodni. Bez uprzedzenia uniósł rękę i zacisnął na swojej nabrzmiewającej męskości. Wydarł z naszych piersi przeciągły jęk. – Wszystko twoje, do wykorzystania w dowolny sposób. – Wyszczerzył do mnie drapieżnie zęby w szelmowskim uśmieszku. Włosy na karku dosłownie stanęły mi dęba i… nie tylko włosy. Penis boleśnie się wyprężył. Poruszyłem niespokojnie biodrami i rozsunąłem nogi, co bynajmniej nie uszło uwadze niezmiernie zadowolonego z siebie Diabła Ho. Niemal widziałem wyrastające na jego głowie rogi. Drań ledwie zaczął, a ja już byłem na skraju wybuchu. Zaciskał rytmicznie moją dłoń na swoich genitaliach. Ogarnęła mnie gorączka, spragnione dotyku ciało zaczęło się prężyć, choć przecież to nie ja byłem pieszczony. Oddychałem coraz szybciej i głośniej. Zacząłem się obawiać, że niczym nastolatek zwyczajnie spuszczę się w majtki, zanim dojdzie do czegokolwiek.
- P- przepraszam… chyba… - wyjąkałem, patrząc na niego bezradnie. Bawił się mną niczym wytrawny wirtuoz swoim instrumentem, wygrywając pełną pasji melodię na wygłodniałym, niedoświadczonym ciele. Dostrzegłem, jak niewielkie iskierki w jego oczach zamieniają się w prawdziwe płomienie. Biodra same uniosły się do góry, pożądając bliższego kontaktu. – Nikolas… - zaskomlałem.
- Już dobrze… Wszystkim się zajmę… - Pocałował mnie tak namiętnie, że z wrażenia zakręciło mi się w głowie. Rozpiął moje, a chwilę potem również swoje spodnie. Opuścił je nieco, więc mogłem wreszcie zobaczyć bordowego od napływającej gwałtownie krwi członka i napięte jądra. Sam byłem w identycznej sytuacji. Gdy jednak zauważyłem, z jakim głodem na mnie patrzy, speszony, zacząłem się odruchowo wycofywać. Gdzieś na skraju świadomości przyczaił się lęk.
- Może nie powinniśmy… - Bałem się tego, co miało nastąpić, a jednocześnie gorąco pragnąłem osiągnąć spełnienie właśnie z nim. Wymazać wszystkie złe wspomnienia.
- Nie bój się. – Złapał zębami za moje ucho i wkręcił do środka język. Zadrżałem z przyjemności. Omal nie doszedłem. Nie miałem pojęcia, że jego wnętrze było tak wrażliwe. – Pozwól się dotknąć, Kwiatuszku.
- Taak… Proszę… - wychrypiałem i smukłe, długie palce zaczęły swoją wędrówkę po moich jądrach, badając z uwagą ich fakturę i sprężystość. Drażniły, naciskały, prowokowały. Mogłem już tylko sapać coraz głośniej i głośniej, niejedna lokomotywa mogłaby mi pozazdrościć. Wprawne ręce Nikolasa przeniosły się na pulsującego członka, pieszcząc go posuwistymi ruchami. – Chcesz mnie wykończyć, draniu? – wystękałem. – Skończ te tortury!
- Zaraz tam tortury. – W odpowiedzi ukąsił mnie w szyję, doskonale wiedział, jak trafić w najczulszy punkt. Wyprężyłem palce u stóp.
- Aaa… - zapiszczałem, a moje lędźwie zapłonęły.
- Cokolwiek zechcesz… - Zadowolony diabeł widząc, co się dzieje, objął dłonią nasze penisy i zaczął je pieścić z zapamiętaniem. Spodnie zniknęły jak zaczarowane. Nie byłem świadomy, kiedy je ze mnie ściągnął razem z majtkami. Rozpalony do czerwoności rozsunąłem uda najszerzej jak umiałem. Pragnąłem już wyłącznie wyzwolenia. – Krzycz dla mnie… Pokaż, jak ci dobrze…
- Nigdy w życiu… - uniosłem się idiotyczną dumą. No cóż, Stokrotek zawsze pozostanie Stokrotkiem, choćby nie wiem co. ,,Nigdy nie mów nigdy” to całkiem fajne przysłowie. Chichocze i pokazuje ci język w najmniej odpowiedniej chwili.
– Hm… Och… Oooh… - jęczałem już po kilku sekundach, ulegle poruszając biodrami w rytm ruchów mężczyzny. Cały świat zniknął w jednym krótkim rozbłysku. – Nikooolaaass… - darłem się na całe gardło, spuszczając się na elegancką, haftowaną pościel.
***
Obudziłem się głodny niczym stado wilków, w niemożliwie skłębionej pościeli. Rozejrzałem się nieco oszołomiony.  Nie ma to jak miłosny zawrót głowy. Sypialnię, w której się znajdowałem, po raz pierwszy w życiu widziałem na oczy. Pokój był przepiękny, umeblowany w starym stylu, pełen antyków i chyba większy od całego piętra w moim rodzinnym domu. Przejrzałem się w pękatej szafie z lustrem. Siedziałem na łóżku z rzeźbionymi kolumienkami jak jakiś młody panicz, nieprzyzwoicie rozczochrany i ze śladami ukąszeń na szyi. Wyglądało na to, że spełniły się zboczone sny moich koleżanek z pracy. Jak ja teraz ukryję przed nimi te malownicze siniaki?
- Nosz cholera i tyle… - westchnąłem, przewracając oczami. Spuściłem nogi, zanurzając stopy w nieziemsko puszystym, beżowym dywanie. – Ja pier… - kwiknąłem, bo okazało się, że koszulkę, owszem, miałem na chudym grzbiecie, za to już tyłek zupełnie goły. Przypomniałem sobie wszystkie bezeceństwa, które wyprawiałem poprzedniego dnia przy entuzjastycznym udziale Nikolasa. Rzuciłem spłoszonym okiem dookoła. Po spodniach ani śladu.
- Łaaa… - wrzasnąłem, potykając się o kudłacza i lądując malowniczo na brzuchu z wypiętym kuprem. Koszulka podjechała mi pod pachy. Za moimi plecami trzasnęły drzwi. Może jednak nie powinienem wstawać dzisiaj z łóżka? Było całkiem przytulne i bezpieczne.
- Przyniosłem ci ubranie… Hm… Khe… Khe… - Nikolas nagle się rozkasłał. – Ćwiczysz coś dziwnego czy może czekasz na okazję? – W jego głosie zabrzmiały niepokojące, niskie nutki.
- Spadaj, zboczylu! – pisnąłem cieniej, niż miałem zamiar i dałem nura na łóżko, nakrywając się kołdrą. Ciemność widzę, ciemność. I niech tak jak najdłużej tak zostanie. Miałem ochotę umrzeć ze wstydu.
- Nie szalej, Kwiatuszku, już sobie idę. Zostawiam ci ubranie na zmianę. – Usłyszałem szelest. – Swoją drogą, ten wypięty tyłek pewnie będzie śnił mi się po nocach. Wyglądał niezmiernie zachęcająco, niczym szeroko otwarta brama do nieba – zachichotał, po czym wyszedł.
I jak tu lubić tego piekielnego drania? Zero romantyzmu, jedynie prostackie teksty o dupie Marynie. A ja przez moment wziąłem go za wyśnionego kochanka! Do końca mi odbiło. Seks był definitywnie niezdrowy na głowę, kiedy co innego rosło, szare komórki się kurczyły. Dobrze, że chociaż przyniósł spodnie. Wyjrzałem dyskretnie spod kołdry. Złapałem za leżące na stołku ubranie i pędem rzuciłem się do widocznej na lewo łazienki. Brzuch zaczął wydawać dziwne odgłosy, chyba przypomniał sobie, że poprzedniego wieczora nie dostał obiecanej kolacji.
***
Kiedy wszedłem do małej jadalni, prawdopodobnie przeznaczonej na posiłki w rodzinnym gronie, Nikolas siedział nienagannie ubrany w szykowny garnitur i czytał najnowszą prasę, popijając kawę. Na stole, zastawionym najprawdziwszą angielską porcelaną w różyczki, pyszniły się jagodzianki, złociste naleśniki polane syropem klonowym, jajka na miękko i parówki. Przełknąłem ślinę. W pobliskiej kuchni krzątała się gosposia.
- Dobry… - wydukałem i usiadłem naprzeciwko. Nie wiedziałem jak się zachować. Poczułem, że czerwienieję. Po tym co robiliśmy, trudno było jakoś wrócić do codzienności. Złożył gazetę i uśmiechnął się ciepło, a moje serducho zrobiło fikołka.
- Jedz, odwiozę cię potem do domu. Mam kilka spotkań biznesowych. – Podsunął mi michę z kiełbaskami. – Jestem marnym gospodarzem, pozwoliłem ci głodować.
- Widać coś innego było dla ciebie ważniejsze – rzuciłem z przekąsem, napychając sobie niekulturalnie policzki. Zmieszałem się, kiedy zawiesił wzrok na mojej szyi.
- Dla nas obu, Lutek, dla nas obu. - Puścił do mnie oczko. – Podobało mi się, jak krzyczałeś moje imię, mój namiętny Kwiatuszku. – Złośliwy diabeł miał z tego ewidentną radochę. Po jakie licho tak darłem paszczę? Wiedziałem, że będzie mi to wypominał.
- Tak się na mnie pchałeś, że uderzyłem się w palec, więc nie rób takiej zadowolonej miny Kocura-Zdobywcy. - Próbowałem zmanipulować drania, naiwnie mając nadzieję, że chociaż zachwieję jego pewnością siebie. Podparł rękami świeżo ogolony podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Jego niski głos trafił na samo dno mojej duszy.
- Kocham cię. – Przełknąłem głośno ślinę, omal się nią nie dławiąc. – Bardzo… - Zaliczyłem zupełny opad szczęki. Przez chwilę trwałem w bezruchu, nie śmiejąc nawet drgnąć. On tak naprawdę myśli? Nie potrafiłem w to uwierzyć. On rzeczywiście darzy mnie uczuciem? Zwykłego pielęgniarka z niewyparzoną buzią i skłonnością do niemądrych wyskoków? Spędziłem z nim noc, pozwoliłem, żeby mnie dotykał w możliwie najintymniejszy sposób, ale to nie to samo, co deklaracja uczuć.
- Nikolas… My do siebie nie pasujemy… Wiesz o tym, prawda? – Zacząłem ostrożnie.
- Wiem co czuję, nie jestem dzieckiem. Pragnę cię, chcę, abyś ze mną zamieszkał… - Był bardzo poważny, nie spuszczał oczu z mojej twarzy. Notował każde jej drgnienie. Czytał we mnie jak w otwartej książce. – Czego się tak obawiasz? Odpowiem na każde rozsądne pytanie. – Wziął mnie za rękę i splótł nasze palce ze sobą, jakby się obawiał, że wstanę i bez słowa ucieknę.
- Dlaczego zmusiłeś Kozłowskiego i Jasia do przyprowadzenia mnie na biznesowe spotkanie? Dlaczego interesuje cię moja rodzina? – Rzuciłem bombą i czekałem, co z tego wyniknie. Skłamie czy nie? Tak bardzo chciałem, by okazał się godny zaufania. Zacisnąłem drugą dłoń na kolanie, aż zbielały mi kostki palców.
- To długa i nieprzyjemna historia – westchnął. – Jesteś niezłym obserwatorem i masz rację. Przyjeżdżając do Polski, miałem do tego powód, bynajmniej niezwiązany z moją pracą. Pamiętasz, jak wkurzyłem się, kiedy wszedłeś do mojego gabinetu?
- Tak, oglądałem wtedy zdjęcie twojej siostry. Nigdy o niej nie wspominałeś – odezwałem się łagodnie. Widziałem, że moje pytanie go zasmuciło i zdenerwowało. – Jeśli mamy stworzyć związek na poważnie, nie możemy mieć przed sobą tajemnic.
- Nie chciałem ci o tym mówić z wielu powodów. Historia Nataszy stawia w złym świetle zarówno moją , jak i twoją rodzinę. Ale masz rację, powinieneś o tym wiedzieć…
,,Natasza była ode mnie sporo młodsza. Kiedy się urodziła, ja miałem 10 lat. Moi rodzice zawsze byli konserwatywni, wymagający i surowi. Otrzymali arystokratyczne wychowanie i tak samo traktowali swoje dzieci. Żadnych sentymentów, jedynie zakazy, nakazy i dyscyplina. Wszystkie swoje uczucia przelałem więc na swoją malutką siostrzyczkę. Uwielbiałem ją i rozpieszczałem. Biegała za mną niczym psiak, towarzysząc mi wszędzie. Rodzicom niezbyt podobała się nasza zażyłość. Kiedy Natasza miała szesnaście lat, pokłóciłem się z ojcem i wyjechałem. Dzwoniliśmy do siebie z siostrą dość często, pisaliśmy maile. Zaangażowałem się mocno w biznes, chcąc się w zupełności uniezależnić, otrzymałem swoją część spadku. Miałem coraz mniej czasu dla siostrzyczki, która z dziewczynki z uroczymi warkoczykami zamieniła się w piękną kobietę. Prawie już się nie widywaliśmy, rzadko odbierałem od niej telefony. Chyba w końcu zrozumiała, że nie może już na mnie liczyć. Dzwoniła coraz rzadziej. I to był błąd, którego będę żałował do końca życia. Pieniądze, walka o pozycję przysłoniły mi to, co w życiu najważniejsze...”
Nikolas puścił moją rękę, ukrył twarz w dłoniach. Trwał tak przez moment, a ja miałem ochotę przerwać tę opowieść. Wspomnienia były dla niego nadal zbyt bolesne. Jednak tego nie zrobiłem. Musieliśmy wyjaśnić wszystkie nieporozumienia między nami, jeśli rzeczywiście chcieliśmy stworzyć trwały związek. Po chwili uspokoił się i podjął przerwany wątek.
,,…Natasza łaknęła uczucia, w domu nie mogła go otrzymać, zaczęła więc szukać gdzie indziej. Rodzice, o dziwo, pozwalali jej wychodzić z koleżankami, nieraz zostawała u nich na noc. Nie zdawali sobie sprawy, że ich oszukuje. Wcześniej była bardzo posłuszną i oddaną córką.
W jakimś klubie poznała chłopaka, był Polakiem, a nasza rodzina płynnie zna wasz język i ma w tutaj wielu przyjaciół. Przebywał w USA na jakiejś studenckiej wymianie. Zaprzyjaźniła się z nim, potem zakochała. On wykorzystał jej naiwność i łatwowierność. Zaszła w ciążę, kiedy się o tym dowiedział, wyjechał. Nie chciał nawet słyszeć o dziecku. Natasza załamała się, w dodatku rodzice się o wszystkim dowiedzieli i dom zamienili w piekło. Próbowała parę razy skontaktować się ze mną, ale nigdy nie miałem czasu na dłuższą rozmowę. Kiedy o tym pomyślę, mam ochotę umrzeć. Nie wiedziałem wtedy, o co chodzi, nie chciała nic powiedzieć przez telefon. Powinienem nalegać. Dopiero na pogrzebie rodzice opowiedzieli mi całą historię.
Moja mała siostrzyczka w końcu poroniła, prawdopodobnie przy zdrowych zmysłach trzymało ją rosnące w łonie dziecko. Ukochany zniknął, nie miała wsparcia w najbliższych, kiedy straciła maleństwo, całkiem się załamała i popełniła samobójstwo. Powiesiła się na pasku od szlafroka w swojej sypialni. Tak ją znalazła matka…’’
Podałem mu kubek z herbatą, którą wypił jednym haustem. Opowieść faktycznie była tragiczna. Wyobraziłem sobie, co musiała przeżywać pozostawiona sama sobie młoda dziewczyna, w dodatku porzucona i w ciąży. Ja przynajmniej w trudnych chwilach miałem wsparcie najbliższych, a i tak ledwo się pozbierałem. Gdyby nie nadopiekuńcza rodzina, nie wiadomo, jakby skończyła się moja historia. Zimny dreszcz zaczął mi pełznąć po plecach. Ogarnęło mnie jakieś niejasne przeczucie.
- Ale jak to się ma do mojej rodziny? - zadałem pytanie, którego wcale nie miałem ochoty zadawać.
- Pamiętasz tego Polaka, z którym się spotykała? –  Nikolas popatrzył na mnie udręczonymi oczami. Nie miałem pojęcia, jak go pocieszyć. To, co powiedział zaraz, uderzyło we mnie niczym grom z jasnego nieba. – Pochodził z małego miasta w pobliżu Krakowa i miał rzadkie nazwisko – Stokrotka. Postanowiłem spojrzeć mu prosto w podłe ślepia i sprawić, by cierpiał tak jak ona. Dość łatwo było was odnaleźć, ale na miejscu okazało się, że w grę wchodzi co najmniej kilku mężczyzn, dlatego zdecydowałem zaprzyjaźnić się z tobą. Chciałem wyciągnąć potrzebne mi informacje. Zamiast tego naprawdę cię polubiłem, a potem, ku swojemu zaskoczeniu - pokochałem. Jesteś jedyny w swoim rodzaju, Kwiatuszku.
Zerwałem się z krzesła, szklanka z sokiem wypadła mi z trzęsących się dłoni i rozbiła z hukiem na drobne kawałki. Przypomniałem sobie, co na temat pobytu w USA słyszałem od kuzynów i Przemka. Nie mogłem być bratem mordercy, to niemożliwe! Przemek lubił seks i skakał z kwiatka na kwiatek, ale ta historia nie podpadała pod zwykłe miłosne przygody, których rzeczywiście miał całkiem sporo. Znałem go tyle lat i według mojej oceny nie byłby zdolny do uwiedzenia niewinnej dziewczyny, a potem zostawienia jej na łasce rodziny z jego dzieckiem w brzuchu.
- Cos tu nie gra, coś tu okropnie nie gra! Jesteś pewny, że rodzice powiedzieli ci prawdę?
- A dlaczego mieliby kłamać w takiej ważnej sprawie?? – Jego źrenice były rozszerzone z szoku podobnie jak moje.
- To ty powinieneś to wiedzieć! Chodź! - Wziąłem go za lodowatą rękę, a on nawet się nie opierał. – Zaraz dowiemy się chociaż części prawdy.
…………………………………………………………
Betowała Kiyami