Obudziło
mnie ciche skrzypienie drzwi. Otworzyłem jedno, mocno zaspane oko. Wiśka wsunęła
ostrożnie rozczochraną, rudą głowę do środka i obrzuciła mnie czujnym, pełnym
troski wzrokiem. Na widok splecionych w ciasnym uścisku ciał na jej twarzy
wykwitł szeroki uśmiech, a ja oblałem się panieńskim pąsem. No dobra, męskim
pąsem czy jakoś tak. Noż cholera. Nie zdążyłem wykonać jakiegokolwiek gestu, czy zaprotestować
za bezczelne wtargniecie na mój teren. Zniknęła z tryumfalnym chichotem.Wredna jędza poleciała siać plotki po rodzinie. Aż mnie wyprostowało. Już
miałem wyskoczyć z łóżka niczym małpa na dopalaczach, ale czyjeś ramię i
błądzące po karku łakome usta zatrzymały mnie na miejscu. Zadrżałem.
- Dobroje
utra Cwjetok...- wyszeptał Nikolas zachrypniętym, sennym głosem wprost w moją
szyję. Zostałem obrócony wprawnymi rękami niczym marionetka i cmoknięty w usta.
Żył, był tuż obok, reszta się nie liczyła. Piękne ciemne oczy miał przygaszone,
w kącikach ust czaił się smutek i gorycz. Zalała mnie fala ciepła i czułości
dla tego dumnego, silnego mężczyzny, równie bezradnego jak każdy z nas, wobec
targającego nim bólu. Gdybym mógł, chętnie wziąłbym część jego smutków na siebie. Nie
potrafiłem wyrazić słowami tego co czuję, więc tylko wtuliłem się w ciepły bok.
- Z tobą
zawsze dobre, nawet jak niezbyt dobre. - Uśmiechnąłem się do niego nieśmiało. Pokręciłem
obolałym tyłkiem. Nagie ciało tak blisko mojego, że czułem bijący od niego żar,
trochę mnie krępowało. Trudno w ciągu jednej nocy przeistoczyć się z
płochliwego, polnego kwiatka w płomiennego, pozbawionego zahamować kochanka. Próbowałem
ukradkiem podciągnąć do góry kołdrę, żeby przykryć najbardziej strategiczne
miejsca, ale mi nie pozwolił.
- Nie bądź
niemądry, wszystko już widziałem. - Usiłował pochwycić mój wzrok, ale z uporem
odwracałem głowę. Za żadne skarby nie potrafiłem spojrzeć mu w oczy. Wyobraźnia
podsuwałam mi szereg niecenzuralnych obrazów z ubiegłej nocy, jeden pikantniejszy od drugiego.
Nie miałem pojęcia jakim cudem dałem się namówić na te wszystkie szaleństwa. Poza
tym, nie będzie mi tu bezczelny Ruski gadał, że obejrzał sobie towar z
najmniejszymi szczegółami.
- Akurat...
Było ciemno... - Moja przekorna natura zawsze odzywała się w nieodpowiednich
momentach.
- Więc skąd
wiem, że masz na pośladku znamię w kształcie kończynki?
- Nie mam
pojęcia, pewnie ci się przyśniła. - Szedłem w zaparte choć chyba to właśnie ja
zapaliłem nocną lampkę, żeby lepiej widzieć jego wrażliwą twarz rozpaloną
białym płomieniem namiętności.
- I nie wiem
jak się wytłumaczymy na dole, twoje okrzyki na pewno słyszał cały dom...- Miał
zarozumiałą minę zdobywcy, odważył się nawet klepnąć mnie poufale w okryty
szczelnie kołdrą tyłek. O tak. Udało mi się wyrwać kawałek nakrycia z jego łap. Kiedy
nie świeciłem golizną czułem się nieco pewniej. Kto by tam uwierzył w jego bajędy?
W końcu diabeł jest ojcem kłamstwa prawda?
- Ja nie
krzyczę, a co najwyżej kulturalnie wzdycham...- prychnąłem wyniośle.
Niepodziewanie usłyszałem cichy chichot. Muzyka dla moich uszu. Bycie czarną,
nieco tępawą owcą w stadku Stokrotków czasami miewało swoje zalety. Mama często
opowiadała, że jako dziecko byłem gorszy do upilnowania niż garść pcheł.
Podobno dlatego wypadłem z kołyski na głowę. Dwa razy. Jak widać skutki
odczuwam do dzisiaj.
- Lutek, głuptasie,
nigdy się nie zmieniaj! - Czule pocałował mnie w rozchylone w proteście usta.
No teraz to się wkurzyłem! Robienie z siebie błazna to co innego, ale nikt mnie
od głupków wyzywać nie będzie.
- Spadaj
mieszać w kotle! - burknąłem, usiłując wyswobodzić z jego ramion. - Jeszcze
zobaczysz! Będę lepszy niż ten cały Lexington Steele. Z gimnastyki miałem piątkę. Do dzisiaj potrafię zrobić szpagat i
mostek. - Papalałem bezmyślnie. - Kupię sobie Kamasutrę i...
- Cwjetok! Nie wiedziałem, że znasz takie filmy. Trzymam cię za słowo. - Ugryzł mnie w ucho i złapał za pośladek. - Będziemy
sumiennie ćwiczyć każdego dnia...
- Aaa...-
pisnąłem i podskoczyłem bo coś zakuło mnie w tyłku. - Mowy nie ma. Zaorałeś
mnie jak pijany chłop pole! - Na szczęście, w tym momencie włączył się rozsądek
i zatkałem sobie dłonią usta.
-
Przepraszam kochanie... Powinienem być delikatniejszy. - Zaniepokojony Nikolas
zajrzał mi głęboko w oczy. Najwyraźniej dopiero teraz zrozumiał, jak
brutalne były nasze nocne zabawy. - Mam taki świetny lubrykant. Odwróć się na
brzuch, to wysmaruję ci tą zmasakrowaną dupcię. - Zmarkotniał. Najwyraźniej
czuł się winny. Prawda jednak była taka, że wczoraj obydwaj straciliśmy głowy.
Czyżby on miał zamiar...?
- Oszalałeś?!
- Wyskoczyłem z łóżka jak na sprężynach, nie bacząc na piekący ból. - Nigdzie
mi nie będziesz wkładał tego palucha!- Moje policzki zapłonęły niczym pochodnie.
- I nie rób takiej miny zbitego psa. Sam chciałem i było naprawdę dobrze.
- Dobrze? -
Skrzywił się jakby zjadł cytrynę. Chyba właśnie chlapnąłem coś naprawdę durnego,
sądząc po tym jak gwałtownie usiadł. - Lutek, czy ty właśnie powiedziałeś, że
było - dobrze? - Posuwał się powoli w moją stronę. - Blać! (kurwa). Dobry to
może być hamburger, piwo, nowy samochód, a nie seks ze mną! Krzyczałeś -
jeszcze, podrapałeś mi całe plecy, jęczałeś
i błagałeś, a teraz dajesz mi CZWÓRKĘ? Zaraz ci udowodnię, że zasługuję
co najmniej na pięć! - Rzucił się na mnie niczym dziki kot z błyskiem
szaleństwa w oczach.
- Spieprzaj!
- Spodziewałem się ataku. Rzuciłem w niego starą encyklopedią, ciężką jak
cholera. Zachwiał się biedaczek, chyba nic nie jadł w tej podróży. Wyraźnie
zmizerniał. Skorzystałem z okazji i zwiałem do łazienki, gdzie porządnie się
zabarykadowałem. - Zachowuj się! Na dole mama juz pewnie robi śniadanie. -
Straszenie rodziną był nieco dziecinne z mojej strony, ale najważniejsze, że
odniosło skutek. Przestał rozwalać do drzwi. Wszedłem pod prysznic. Nie ma tego
złego co by na dobre nie wyszło. Może robiłem na inteligentnego inaczej, za
to Nikolas wyraźnie nabrał wigoru i chyba nawet na moment zapomniał o swoich
troskach.
***
Po szybkim śniadaniu, kiedy to mutanci bez
serca się obżerali, oczywiście mam tu na myśli Wiśkę i Przemka, a inni,
bardziej wrażliwi czyli ja i Nikolas - grzebali niemrawo w talerzach, udaliśmy
się do salonu. Dołączyli do nas mama, Franio i ściągnięta telefonicznie Carmen. Mieliśmy wiele do omówienia. Moje kochanie blade i z podkrążonymi oczami, z różnych przyczyn, przez chwilę
siedziało bez słowa.
- Jeśli źle
się czujesz spotkamy się innym razem. - Mama jak zwykle stanęła na wysokości
zadania. Położyła na ławie talerz z pysznymi babeczkami owocowymi i dzbanek kompotu.
- Nie ma
sensu odkładać tej rozmowy. - Nikolas się wyprostował. Ku naszemu zaskoczeniu postawił na
blacie laptopa. Włączył. - Odnalazłem rodzinę Soni. Chyba o niej wam mówiłem? Była w naszej rodzinie od lat, właściwie to ona wychowała mnie i Nataszkę. Nie zastałem jej, zmarła rok temu na zatrucie pokarmowe. Podobno w szpitalu nie mogli dojść, co jej
zaszkodziło. Zdobyłem jednak coś innego, co wyjaśni całą historię Nataszy. - Wszedł
na swoją pocztę internetową. Otworzył plik z poukładanymi chronologicznie zapiskami .
- Co to
takiego? - Carmen najwyraźniej była z techniką na bakier. Równie przejęta jak ja, kręciła się na krześle i wyłamywała sobie palce, aż strzelały stawy.
- Rodzice
nie doceniali Soni. Była bardzo wiekowa, ale sprytna i za Nataszkę oddałaby
duszę. Traktowała ją jak wnuczkę, której nigdy nie miała. Po śmierci siostry, pozwolono niani wyjechać do Rosji, ale najpierw dokładnie przeszukano jej bagaż. Już na miejscu szybko poradzono sobie z problemem. To całe zatrucie było bardzo podejrzane. Kazałem zbadać okoliczności moim
ludziom i wkrótce otrzymam wyniki.
- Skoro nie
żyje, nie mamy żadnego bezpośredniego świadka - wtrącił rzeczowo Przemo.
-
Przeciwnie. Czytaj na głos, w czasie podróży podkreśliłem i przetłumaczyłem dla was ważniejsze
fragmenty. Potem zajmiemy się resztą. Sonia doskonale posługiwała się
komputerem, o czym nikt oprócz Nataszki i mnie nie wiedział. Sam ją uczyłem.
Jak na starszą panią okazała się niesamowicie pojętna. Prowadziła pamiętnik w internecie.
Opisywała najważniejsze wydarzenia. - Nikolas podał bratu laptop. Ująłem jego lewą
dłoń. Drżała.
-
Kochanie...
- W
porządku, mają prawo wiedzieć...- Splótł nasze palce.
- No dobrze.
- Przemo cały czas miął róg swojej ulubionej koszuli. Ten pedant rzadko robił coś sprzecznego ze swoją naturą. Najwyraźniej również był bardzo zdenerwowany. - Zaczynam...
,,... Pozwalają Nataszce bawić się
tabletem. Korzystam z niego po kryjomu kiedy śpi. Może i jestem stara, ale
wcale nie taka głupia. Myślą, że nie ma internetu. Ukradłam modem kierowcy. Jest
taki durny, że się nie zorientował. Jego tablet wyrzuciłam w krzaki. Nikolas
mnie nauczył z niego korzystać...
... Martwię się. Moja Ptaszyna od
kilku tygodni szaleje. Ciągle gdzieś znika, a ja kryję ją przed rodzicami. Jest
strasznie uparta i samowolna. Rwie się na wolność. Odkąd wyjechał Nikolas nie
mam się do kogo zwrócić o pomoc. Nie odbiera telefonów. Nie ośmielę się niczego
powiedzieć Horodyńskim, znowu zamknęliby Nataszkę samiuteńką na odludziu, a ona
taka wrażliwa. Nie wytrzyma po raz kolejny miesiąca w tych zimnych murach. Jest
strasznie samotna. Jeszcze sobie coś zrobi. Kilka razy widziałam blizny na jej
nadgarstkach. Łaknie ciepła, miłości jak każda dziewczyna w jej wieku. Starsi
myślą jedynie o pieniądzach. Zarządzają jej funduszem. Uczą w domu.
Zabraniają kontaktów z rówieśnikami. Nigdy nie widziałam tak pozbawionych wszelkich
uczuć ludzi. Chyba moja szafa okazuje więcej emocji. Dziadek świętej pamięci miał
rację, że pieniądze zapisał wnukom. Coś przeczuwał, dlatego wyznaczył adwokata
zza morza. Jeden Bóg wie jak umarł. Podobno zaatakował go niedźwiedź. Akurat! W
środku zimy! Widziałam wcześniej jak szepcą po kątach. Gdzie zniknęli dwaj najlepsi
w mieście myśliwi? Założę się, że brali w tym udział. Nikolasa nie mogą
kontrolować jest dorosły i dostał swoją część spadku. Ale moja Ptaszynka jeszcze
kilka lat pozostanie pod opieką rodziców. Co oni robią z pieniędzmi? Przecież
mają swoje niemałe fundusze...
... Dziwne. Pozwolili jej wychodzić samej
do miasta. Chyba zrozumieli, że nie utrzymają jej w domu na zawsze. Zmądrzeli?
Było im żal córki? Szczerze wątpię. Strasznie
się ostatnio awanturowała. Coś knują...
... Boję się. Ona z kimś się spotyka.
Nie wyniknie z tego nic dobrego. Nie pozwolą jej, są zdolni do wszystkiego by
zatrzymać ją przy sobie...
... Przyznała się. Przyznała. To
latynos, widziałam go raz, całkiem miły. Nie mam serca z nią walczyć. Jest taka
szczęśliwa. Ostrzegłam ich. Są tacy młodzi i zakochani...
...Wymyśliliśmy podstęp. Ten
zadurzony Polak świetnie nadaje się na
przykrywkę. W razie wpadki będzie na niego. Ma dużą rodzinę, więc nie ośmielą
się go skrzywdzić...
... Próbowałam z nią rozmawiać o tych
sprawach, ale tylko się śmiała. Są tacy nierozsądni. Nikolas gdzie jesteś? Co
ja mam teraz zrobić? Ona ciągle cię wspomina. Tęskni. Powiedziała, że nikt jej
nie kocha poza Havierem. Nawet ty ją porzuciłeś, zapomniałeś...
... I stało się. Nataszka jest w
ciąży. Havier był taki dumny. Kupił nawet maciupeńkie buciki. Muszą uciekać.
Zrobiliśmy plan. Mam co noc koszmary...
... Nie udało się. Przepytali Polaka.
Zrobili zasadzkę na Ptaszynę i jej chłopca. Złapali ich. Śledzili od dawna...
...Powiedziała, że się zabije jak mu
coś zrobią. Chyba się wystraszyli...
... Maleńka szaleje z bólu. Biedne
maleństwo w jej łonie. Pokazali jej list od Haviera. Wziął pieniądze. Sprzedał
jej miłość za gruby plik dolarów. Poznała pismo. Chyba uwierzyła. Cały czas
płacze...
... Uspokajam ją. Ja nie wierzę, w
ten list. Mogli go zmusić. Nie wierzę też, że puścili go wolno. Przypadkowo usłyszałam
jak ich kierowca mówił coś o obozie pracy w Kolumbii. Ale ona nie daje się
przekonać. Nikolas, jej ukochany brat ją zostawił właśnie dla pieniędzy...
...Nie chce jeść. Wychudła. Wygląda
jak szkielet. Snuje się korytarzami brudna i rozczochrana. Wezwali lekarza. Wściekli
się na wieść o ciąży. Jak ochronić Ptaszynę i maleństwo?...
...Wywieźli nas. Wywieźli do Zimnego
Domu. Nie znoszę tego miejsca. Tutaj jest jak w więzieniu. Jesteśmy zamknięte,
w oknach są kraty, wszędzie kamery i strażnicy...
... Chyba nie skrzywdzą dziecka? A
może jednak? Ptaszyna jest spokojniejsza, zaczęła jeść. Widziałam jak gładzi
się po rosnącym brzuszku. Tak się cieszę. Nazywa go swoim aniołkiem. Wieczorami
śpiewa mu stare kołysanki...
... Wybrałyśmy imię - Jurij, mały
Jurka. Po dziadku. Ukradłam telefon i próbowałam zadzwonić do Nikolasa, ale mi
go zabrali. Tak mnie skopali, że od tygodnia kuleję...
... Ptaszyna źle się czuje. Jest
strasznie szczupła i słaba. Często wymiotuje. Biedactwo. Nie chcą wezwać
lekarza dranie. Zwyzywali mnie od starych, wścibskich kurw...
... Muszą ja zabrać do szpitala. Jak
umrze stracą źródło dochodów. Na szczęście jestem im potrzebna. Nikt tak jak ja
nie zna Ptaszyny, tylko mnie ufa, opiekuję się nią od dziecka...
... Grozili mi. Mam siedzieć cicho bo
zabiorą się za moich krewnych w Rosji. Mieszka tam moja siostra z dziećmi.
Podłe skurczysyny. Ale i na nich jest bat, przed którym drżą. Mam dowody na ich
podłość. Wystarczy donieść gdzie trzeba. Nie tolerują tam zdrajców błękitnej
krwi...
... Jesteśmy w szpitalu. Poród był
naprawdę ciężki. Ptaszyna była naprawdę dzielna. Niestety musieli zrobić
cesarkę. Podali jej narkozę. Teraz śpi biedactwo...
... Jurij jest śliczny, ma na główce
pod włoskami śmieszne znamię przypominające pięcioramienną gwiazdkę. Nataszka
będzie zachwycona...
... Chcą coś zrobić dziecku. Mam złe
przeczucia. Jestem im zawadą. Pielęgniarka zaglądała już kilka razy,
proponowała obiad w szpitalnym bufecie. Była natarczywa, niecierpliwa. Prychnęła,
kiedy pokazałam zabrane z domu kanapki. Nawet nie spojrzała na maleństwo, nie
zmieniła pieluszek. W ręce ściskała strzykawkę z jakimś lekiem. Trzymała ją za
plecami. Muszę być sprytna...
...Kiedy ta zołza w białym fartuchu
poszła, zajrzałam na sąsiednią salę. Pełno tam inkubatorów z chorymi maleństwami.
Niemal wszystkie okablowane, podłączone do szeregu rurek i tlenu. Jedno nawet
bardzo podobne do Jurija., taka sama ciemna czuprynka i oczka, delikatne rysy, śmiałe
usteczka. Na karcie wiszącej na pojemniku widniała straszna diagnoza. Nie miało
żadnych szans na przeżycie. W dodatku sierota...
... Zrobiłam coś strasznego. Będę
smażyć się w piekle na wieki. Odczekałam, aż pielęgniarki usiądą do wieczornej
kawy i...
...Zamieniłam je. Jurij powędrował do
inkubatora, a chory dzieciaczek do pokoju Nataszy. Podłączyłam sprzęt medyczny,
naśladując pielęgniarki. Na szczęście był to tylko tlen i lampa. Włożyłam do
pieluszki swój medalik z ukrytą podobizną Nataszy. Może dobrzy ludzie mu go nie
odbiorą. Jestem potworem. Niech mi Bóg wybaczy. To dla Ptaszyny. Jak tylko się
zbudzi opowiem jej wszystko...
... Szaleję z niepokoju. Odesłali
mnie do domu. Co będzie jeśli maluszek umrze, a mnie tam nie będzie, żeby
powiedzieć co zrobiłam? Czekam na Nataszkę i nie mogę zasnąć. To już drugi tydzień
odkąd jej nie widziałam...
... Umarło, zaraz po moim wyjściu.
Przeżyło tylko kilka godzin. Nie miało nawet imienia. Przyjmę od Boga każdą
karę, jeśli tylko Jurij ocaleje...
... Przywieźli ją. Wygląda strasznie.
Nie poznała mnie. Wzywała Haviera, Nikolasa, Jurija. Krzyczała i krzyczała, aż
dali jej jakiś zastrzyk i zasnęła. Pokój zamykają na klucz. Pozwolili mi przy
niej czuwać...
... Budzi się i zawodzi. Z każdym
dniej coraz słabiej. Podają jej kroplówki. Nic nie je. Nie odzywa się. Drzemię
na krześle. Boję się wyjść. Nie myłam się od tygodnia. Kilka razy na dzień
przychodzi lekarz widać, że jest zaniepokojony jej stanem. Mówił coś o
psychozie poporodowej, o umieszczeniu jej w szpitalu, ale rodzice się nie
zgodzili. Pewnie. Jeszcze by jakieś ich sprawki wyszły na jaw. Prosiłam ich, błagałam.
Wszystko na nic. Jedyne co zyskałam, to dwa wybite zęby...
... Mówię do niej, ale mnie nie
rozumie. Zamknęła się w swoim, pełnym koszmarów świecie...
... Może niepotrzebnie się wtrąciłam.
Ona się zupełnie załamała po stracie dziecka. Zawsze była delikatna. Wrażliwa.
Nie pozostał jej już nikt. Przynajmniej tak sądzi. Muszę być cierpliwa.
Wszystko jeszcze może się ułożyć. Niech tylko Nataszka się opamięta.
Zawiadomimy Nikolasa, odnajdziemy Jurija i Haviera...
...Parszywe dranie są przerażone.
Zaczynają myśleć o szpitalu dla córki. Jeśli umrze skończą się pieniążki. A nie
daj Bóg o wszystkim dowie się Nikolas. Dziewczyna jest młoda i zastraszona,
mogą nią manipulować jeszcze kilka dobrych lat...
... Śmierdzę. Muszę się w końcu umyć.
Ptaszyna dzisiaj po raz pierwszy zjadła śniadanie. Pogłaskała mnie po ręce.
Idzie ku dobremu. Już moja w tym głowa by zaznała jeszcze szczęścia. Poczekam
aż zaśnie i wyjdę. Potrzebuję godzinki dla siebie. Jestem taka zmęczona.
Doprowadzę się do porządku. Przebiorę...
... Bóg mnie ukarał. Moja Ptaszynka
nie żyje...
... Nie mogę się skupić...
... Wzięłam prysznic. Zmieniłam
ubranie. Przysiadłam na chwilę, by rozczesać skołtunione włosy i przysnęłam
dosłownie na kwadrans. Kiedy wróciłam do pokoju wisiała na prześcieradle
przymocowanym do okiennej kraty. Te leniwe skurczybyki miały jej pilnować.
Poszli na papierosa, bo przecież spała...
... Nie pozwolili mi się z nią
pożegnać...
... Zrobiłabym to co ona, nie mam
prawa żyć, ale jest jeszcze Jurij...
... Wywalczyłam sobie udział w
pogrzebie. Widziałam Nikolasa. Łzy nie przestawały mu płynąć po twarzy. Miał
poczucie winy wypisane na twarzy. Ledwo zamieniliśmy kilka słów. Targały nim
wątpliwości...
...Pilnują mnie jak oka w głowie.
Porządkuję rzeczy Ptaszyny...
... Kupili mi bilet do Rosji. Nie
jestem potrzebna. Nie zostawią mnie w spokoju. Nie jestem naiwna. Wiem zbyt
wiele. Przekopali mój pokój...
... To ostatnia wiadomość. Wysyłam
wszystko na konto, o którym wie jedynie moja siostra. Nikolasie jesteś mądry.
Domyślisz się, że coś jest nie w porządku. Pamiętaj! Odszukaj Jurija, żeby Ptaszyna
mogła spokojnie spocząć! Zajmij się nim. Ma znamię w kształcie gwiazdy i mój wisiorek.
Wygląda tanio, więc może nikt się na niego nie połasi. Znajdź Haviera. Zacznij
od Kolumbii. Wybacz starej Soni wszystko co złe. Opiekowałam się Ptaszyną jak
umiałam. Zawiadomiłam Błękitną Lożę. Niestety sprawę musi przedstawić krewny,
mnie nie chcieli słuchać. To co zrobili nie może im ujść na sucho, niech zgniją
w Piekle, jak ich tam zechcą..."
Przemo przestał czytać. Przez dłuższą chwilę
nikt się nie odzywał. To czego się dowiedzieliśmy było zbyt straszne. Czy
naprawdę Horodyńscy byli aż takimi potworami? Pozbyli się zięcia, podnieśli
nawet ręce na dziecko? Jak mogli dopuścić do śmierci córki? Nie chcę nawet
sobie wyobrażać, co czuł Nikolas na pogrzebie siostry. Ten pamiętnik to
prawdziwa bomba z opóźnionym zapłonem. Z pewnością nikt z nas nie spodziewał
się takich wieści. Nie każdego dnia człowiek dowiaduje się, że najbliżsi są
psychopatami, kompletnie pozbawionymi wyższych uczuć. Słowo na M bałem się
wypowiedzieć nawet w myślach. Uścisnąłem rękę mojego mężczyzny i położyłem mu głowę na ramieniu. Nie istniały słowa mogące go pocieszyć.
Chciałem jedynie by czuł, że jestem tuż obok.
- No i co
tak siedzicie jak śnięci? - Burknął Franio. - Wydarzyło się wiele złego, ale
teraz najważniejsi są Jurij mi Havier.
- Ale...-
Wiśka pociągnęła nosem. Była straszną jędzą, serce miała jednak szczerozłote.
- Żadne ale!
Pochować chusteczki! - Dziadunio walnął laską o podłogę, aż podskoczyliśmy. - Stokrotki
baczność. Idziemy z odsieczą! - Podszedł do Nikolasa i poklepał go po plecach.
- Teraz my jesteśmy twoją rodziną.
- Najpierw
musimy wiedzieć gdzie. - Mama złapała go za spodnie. - Nie gorączkuj się tak.
- Mój detektyw
nad tym pracuje, ma już kilka tropów. Pisał, że to kwestia kilku dni. Macie coś
mocniejszego? - Odezwał się cicho Nikolas.
- Pewnie.
Zacna śliwowica. - Franio wyciągnął z barku swoje zapasy i nalał wszystkim po
solidnym kielichu.
- Zabierzecie
mnie ze sobą, prawda? - Carmen była równie zasmarkana co sister. Zapowiadało
się Stokrotkowe ruszenie. Należało zawiadomić kuzynów. Wszyscy za jednego,
jeden za wszystkich.
.....................................................................................................................
Lexington Steele - znany aktor filmów porno
.....................................................................................................................
Lexington Steele - znany aktor filmów porno
Jestem. Rozdział doskonały. Stokrotkowie dadzą im popalić, będzie się działo... Do lwów ich rzucić na raz, tak jak w filmie "Poranek kojota". Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńPiękne, wspaniałe wyjaśnienie sytuacji.Proszę pisz jak najczęściej I jak najwięcej, bo Twoja twórczość jest tym co diabełki lubią najbardziej.
OdpowiedzUsuńPozdrawia MEFISTO
Hej,
OdpowiedzUsuńSara bardzo dobrze opiekowała się Nataszą, szkoda że tak to wyszło... i przykro, że Nicolas nie kontaktował się z siostrą, ca to za rodzice... dziecko może żyć, muszą je odnaleźć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia